Witam
Dziś chciałam Wam przedstawić krótki test butów trekingowych z Lidla.
Kupiłam je w sierpniu tego roku. Jak widać cena nie była wygórowana. Ja
po górach chodzę maksymalnie 3-4 razy w roku a poprzednie buty stały się
za małe po trzech ciążach.
Buty
dobrze trzymały się śliskiej trawiasto błotnistej ziemi. Uważam, że
dobrze dały sobie radę z wodą. W zasadzie nie przemokły i do końca były
komfortowe.
O
świcie buty miały szansę sprawdzić się na śliskim szlaku na szczyt
Babiej Góry. Byłam bardzo zadowolona bo trzymały się pewnie.
Kilka
godzin później ponownie weszłam na Babią i następnie zeszłam na sam
dół. I niestety schodząc czułam jedyny dyskomfort: cienkie podeszwy! O
ile kostka trzymała ładnie na zejściach o tyle podeszwy są cienkie i to
się odczuwa chodząc po kamieniach.
Wiedząc, że miesiąc później pójdę w Tatry wstrzymałam się z opinią. Dziś po przejściu Czerwonych Wierchów i 8h na tatrzańskim szlaku mogę potwierdzić pierwsze wrażenia.
Buty
leżą na nogach świetnie, dobrze trzymają kostkę, zapobiegają ślizganiu
się nogi na mokrych kamieniach. Sznuruje się je łatwo i dobrze trzymają
wiązania.
Buty nie mają tendencji do przemakania i noga czuje komfort.
Wadą
i to sporą, gdy dużo się chodzi po górach, jest dość cienka podeszwa. Po
8h na szlaku stopy czują, że miały kontakt z kamieniami. Ale krótsze
wycieczki po utwardzonym terenie nie powinny powodować dyskomfortu. Już
na drugi dzień stopy wracają do normy.
Polecam dla turystyki rekreacyjnej z małą i średnią częstotliwością.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz