Jakiś czas temu Kasia poplamiła jedna z naszych ulubionych sukienek. Aby nadal mogła być użytkowana postanowiłam częściowo je pokryć a częściowo odwrócić od nich wzrok.
Zakupiłam farbki "puchnące". Użyłam cudzysłowia bo farbki nie puchną ale za to ładnie się nabłyszczają i udaje im się utrzymać grubsza warstwę, jeśli taką naniesiemy.
Poniżej efekt małej metamorfozy:
Z bliska:
Farbki wezmą udział
w jeszcze
co najmniej dwóch wpisach :-)
Pozdrawiam.
no i sposób świetny :) wogółle plam nie widać
OdpowiedzUsuń:)
UsuńA czemu nie puchną? Ja mam takie i faktycznie działają.
OdpowiedzUsuńKwiatuszki dodały uroku sukience :)
Nie wiem czemu, nawet grubsza warstwa nie puchnie :) Widocznie mam jakieś inne.
OdpowiedzUsuńA co robisz żeby spuchły?
Usuńsuszyłam suszarką i żelazkiem.
UsuńNie słyszałam o takich farbkach, muszę się obyć z tematem :D pomysł jest fantastyczny :)
OdpowiedzUsuńSam efekt szklenia sie ich jest bardzo fajny. A po praniu nadal ok!
Usuńsuper pomysł :-) Takie rzeczy to tylko ... u mamy :-)
OdpowiedzUsuń