No i stało się.... moje pierwsze candy uważam za zakończone.
Dziękuję wszystkim, którzy brali udział i mam nadzieje, że zostaniecie tutaj na dłużej :)
A więc....
Przygotowałam listę uczestników:
Wycięłam i złożyłam losy:
Pierwsza "maszyna losująca" wybrała dwa losy:
Druga maszyna losująca wyłoniła zwycięzcę:
No już wiemy, że poszewkę i tkaninę otrzymuje:
Serdecznie gratuluję :) proszę o adres na który ma być wysłana "nagroda".
Widok tak uroczych "maszyn losujących" wynagradza brak szczęścia w losowaniu :)
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za zabawę , zwyciężczyni gratuluję a "maszynom losującym" ślę uśmiechy :)
Maszynom przekażę...:) i dziękuję za miłe słowa.
UsuńGratuację!
OdpowiedzUsuńAle czy ja kiedyś też coś wygram...? Bo coś mnie los omija ;)
No wiesz kto nie ma szczęścia w hazardzie to ma w miłości... i tego się trzymajmy :)
Usuńoszzz może nastę,pnym razem mi się uda
OdpowiedzUsuńa "maszyny losujące" przekochane i dobrze że zdrowe już :)
Gratulacje :)
OdpowiedzUsuńEh pech. Trudno :) Mikołajową poszewkę dla córki będę musiała zrobić sama. Pozdrowienia dla Ciebie i super maszynek losujących :)
OdpowiedzUsuńOjej bardzo bardzo bardzo serdecznie dziękuję za wygraną. Adresik prześlę mailem.
OdpowiedzUsuńMam tylko jedną ogromną prośbę. Proszę w moim imieniu serdecznie podziękować obu "maszynom losującym" i mocno ucałować cudne dzieciaczki. Pozdrawiam AGA
Oczywiście uściskam jutro maszyny losujące :) tą trzecią co z maty kibicowała też ;)
OdpowiedzUsuńA na fali entuzjazmu rozstrzygnięciem candy powstała dziś poduszka motyl - już wkrótce na blogu.
Gratulacje ;)))) A dla całokształtu machinerii losującej - kontener buziaczków ;))))))))))
OdpowiedzUsuńcongrat:)
OdpowiedzUsuńgratki :)))
OdpowiedzUsuń