W poprzednim poście (o tutaj) pisała o tym, że szyję spódniczkę. Po przymiarce (nawet przy szyciu dla dzieci należy sprawdzić rozmiarówkę wykroju z przyszłym właścicielem) okazało się że rozmiar 104, pomimo iż ominęłam zapasy na szwy, jest za duży. Pomyślałam jednak, że spódniczka przydać się może koleżance moich dzieci - Julii. Julcia ją zmierzyłam i wykazała zdecydowany sprzeciw na jej noszenie - nie dziwie się bo okazało się że dresówka była dość sztywna i układała się niewdzięcznie w dość pokraczną bombkę.
Zasiadłam więc wieczorem by dokonać niezbędnych zmian (zwęziłam falbany by tworzyły kształt bliższy trapezowi) i wykończyć spódniczkę (dla złamania jej niebieskości podłożenie przeszyłam czerwoną nitką).
Po przeróbkach ubranko zostało zaakceptowane i mam nadzieje, że przyda się małemu przedszkolakowi :-) .
Dla córci dziś skroję spódnicę ponownie mądrzejsza o poprzednie doświadczenia.
Tymczasem czas zakończyć wierzchnią warstwę narzuty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz